Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

wtorek, 13 sierpnia 2013

43 . Droga Mleczna !


             Rok 2005 .  Nie znoszę zup mlecznych. Jak już musiałam ją robić , to robiłam makaron na mleku. Gotowałam osobno makaron, osobno mleko i łączyłam. Dosypywałam cukru i już. Nie musiałam próbować! Mieliśmy w tym czasie psa -wyżła. Nazywał się Dej. Dej ze względu na swoje gabaryty miał posłanie w przedpokoju. Zmyślny był ten nasz pupilek. Czasami zachowywał się tak jak gdyby wszystko rozumiał. Doszło do tego ,że rozmawialiśmy z nim jak z człowiekiem. No bo jak rozumieć to, że wszyscy przechodzili przez przedpokój normalnie, a tylko 3-letnia Dorotka miała z tym problem. Jak szła to w tym momencie kiedy była na wysokości posłania Deja- on wystawiał łapy. Nie było rady musiała się potknąć. Było bum! A potem wrzask : Mamo ! a Dej mi nogi podstawił ! Powiedz mu coś ! Mówiłam ! Pies patrzył i miał minę mówiącą : no co przeciągnąć się nie wolno ? Podstawianie łap to jedno , a ogólnie kochali się nieprzytomnie. Dej pozwalał Dorotce jeździć na grzbiecie, wiązać kokardki na uszach. A kiedyś przyłapałam ich jak jedli z jednej miski. Dej kłapał mordą z jednej strony makaron na mleku, a Dorotka z drugiej strony wyciągała mu z miski makaron i wsadzała do buzi. Oboje mieli szczęśliwe miny. Wpadłam w popłoch. A potem machnęłam ręką . I tak ich nie upilnuję. Lizał ją już po buzi tyle razy , że ten wspólny posiłek nie może jej zaszkodzić. A tak na poważnie coś w tym makaronie na mleku musiało być jeśli tak smakował psu i dziecku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz