Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

niedziela, 11 marca 2012

38.Alpinistka


Jest taki wiersz Mariana Hemara ,, Skurczone marzenia "
,,...Francuski król Henryk IV ,
trzysta pięćdziesiąt lat temu
mawiał ,że nie ma innego
marzenia , ni problemu,
oprócz jednej społeczno-
ekonomicznej zmiany:
chciałby tylko , ażeby
każdy jego poddany
co najmniej raz na tydzień,
w niedzielę miał na stole
przed sobą rosół z kury,
względnie kurę w rosole ..."
Starszy Syn  uwielbia rosół z makaronem. Jeśli chcemy zrobić mu przyjemność zapraszamy go na obiad . Na stole króluje wtedy rosół , a na drugie jest kurczak w potrawce z ryżem . Na jarzynkę oczywiście - marchewka z groszkiem .
Tego dnia po rozlaniu rosołu na talerze okazało się , ze została jeszcze szklanka bulionu . Syn poprosił bym mu zostawiła go na potem . Zjedliśmy obiad . Pozmywałam .Po jakiejś godzinie proponuję herbatę ( właśnie kupiłam mieszankę Hawajski sen ). W stojącej na kuchennym blacie szklance dostrzegam resztki rosołu .
Pytam syna czemu nie wypił wszystkiego ? Nie słyszy mnie bo rozmawia z Babcią . Pytam ponownie . Odpowiada - ja nic nie piłem .No to co się stało - wyparował ?
Dyskusja toczy się w pokoju .Kiedy w końcu idziemy do kuchni zrobić herbatę zamurowało nas . Na szafce kuchennej stoi jak by nigdy nic nasza suczka Psotka .Mordkę ma wsadzoną w szklankę i pracowicie wylizuje resztki rosołu .
Prześledziliśmy ,, drogę przestępstwa" . Rosół pachniał Psotce do tego stopnia ,że wskoczyła na krzesło - z krzesła na stół kuchenny - po stole przeszła na przystawioną do niego szafkę . Na , a tam stał rosół .
Śmialiśmy się , że rosół mi się udał . Nawet pies dla niego zszedł na manowce .
Od tej pory , tak na wszelki wypadek , żeby nie kusić Psotki stawialiśmy wszystko na innej szafce .Tam już nie mogła wskoczyć .
A Psocie chyba się należał medal za wyczyny alpinistyczne .
Dziś Psotka jest już starszą panią w psiej kategorii i raczej takich skoków by nie wykonała . Zresztą kuchnia już nie ta .
Syn dalej uwielbia rosół . A pamiętając tamte wydarzenia odlewa Psocie do miseczki porcję by też popróbowała .
Przepis na Potrawkę znajdziecie klikajac na link

3 komentarze:

  1. Oj kochana taki obiadek kojarzy mi sie z mama i niedziela z dziecinstwa. Mamy nie ma juz wiec nie moge zapytac. Ale moze ty dasz mi przepis coby odtworzyc mile wspomnienie. Probowalam ale potrawka mi nie wychodzi:(

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejny juz komentarz idzie w ...
    A wiec krotko, bardzo prosze o przepis na potrawke z kurczaka, bo obiadek ktory opisujesz kojarzy mie sie z mama. A mamy nie ma od baaardzo dawna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam nie zaglądałam tu dawno ., Przepis na potrawkę znajdziesz pod tym linkiem

    http://kuchniababcigramolki-buni.blogspot.com/2012/03/kurczak-w-potrawce.html

    OdpowiedzUsuń