Nauczyła mnie wszystkiego - to jest historyjka o Babci Ani
W czasach mojego dzieciństwa , kiedy kupiono na targu kurę ( nie taką z fermy drobiarskiej, ale taką co to grzebała sobie na podwórku ) Buleńka ( Prababcia ) robiła rosół. Jeśli miała dobry humor , albo mieli przyjść goście rosół był podawany z babeczkami z kaszy manny. Wyglądało to wspaniale, a smakowało jeszcze lepiej. . Takie pomysły irytowały kuzynkę Dziadka Czesia -Ciocię Halinę. Nie przepadała ona za staniem w kuchni. Może dlatego chcąc wbić ,, szpilę " Babci powtarzała : ,, u Anki to talerzyków, talerzyków, a na talerzykach nic". Fakt ! U Babci na półmiskach potrawy nie leżały piętrowo. Udekorowane tworzyły małe dzieła sztuki. Tak też było z tym rosołem, posypany natką pietruszki, z pływającymi powycinanymi w kwiatki krążkami marchewki był po prostu przepiękny. Ciocia Halina śmiała się mówiąc , że Buleńka i Babcia Ania mają wielkopańskie maniery. Potem zjadała rosół ze smakiem , aż się uszy trzęsły i prosiła o dokładkę.
A wyglądało to tak:
Przepis jest tu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz