,, ....Do kraju tego gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemni przez uszanowanie
dla darów Nieba - tęskno mi Panie,! ...."
C. K.Norwid
Poranny ceremoniał Babci Florentyny. Szykuje specjalny koszyk. Wykłada go białą , o wykończonych mereżką brzegach serwetką. Dziadek Mietek bierze ten służący tylko do przewozu pieczywa koszyk i siada na rower. Jedzie na drugi koniec Nowego Tomyśla do prywatnej piekarni pana Kucza . Już z daleka pachnie gorącym pieczywem. Dziadek kupuje bułki , a dla dzieci drożdżówki z lukrem ( zwane tu szneki z glancą ). Bułki są duże , takie z rowkiem po środku. Chrupiące. A jaki mają smak ! Można je jeść na sucho, bez smarowania - popijając tylko mlekiem. Babcia robi śniadanie. Stawia na stole pieczywo. Leży ono znów w przeznaczonym do tego celu koszyczku, płaskim , wyłożonym wykrochmaloną białą serwetką. Do tego stoją na stole : masło, biały ser, konfitury. Dorośli piją kawę , dzieci kakao. Masło i ser są domowej roboty, Ciocia Oleńka przywozi je od swojej koleżanki. Pani Jadzia ma gospodarstwo w leżącej koło Nowego Tomyśla wiosce -Paproć. Konfiturę , dżem lub powidła zrobiła Babcia z owoców zebranych na działce którą mieli Dziadkowie. Pamiętam smak konfitury z malin i poziomek. W siną dal odeszły takie bułki , ser, masło. Dżemy i konfitury też już nie te . Bułki są malutkie, jakieś dziwne. Ser i masło odtłuszczone, bez smaku. A ta trzęsąca się blada galaretka zwana dżemem niskocukrowym powinna rumienić się ze wstydu. Ciekawe co wspominać będą moje dzieci i wnuki ? Pieczone w domu chałki i dżem własnej roboty ? Oj ! chyba nie . Daleko mi przecież do mistrzostwa Pana Kucza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz