Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

środa, 10 sierpnia 2011

29 - Bogumiło zachowuj się !


               Jak niewiele trzeba do szczęścia . W 1999 roku pojechałam w drugiej połowie sierpnia na wczasy w Świnoujściu . Razem ze mną była Dorotka , syn znajomych Przemek i moja przyjaciółka Bogusia z mężem Ryśkiem . Jako , że wczasy były z zakładu pracy tzn. PKP , zakwaterowano nas w adaptowanych w tym celu pomieszczeniach byłej Przychodni Zdrowia PKP .Do naszej dyspozycji była wyposażona w sprzęty gospodarstwa domowego kuchnia i ogródek za domem . Całe dnie spędzaliśmy na plaży . Przesiadywaliśmy na  Promenadzie gdzie  była usytuowana nasza ulubiona kawiarenka .Grał tam zespół muzyczny i można było potańczyć .Nie wiadomo dlaczego Rysiu upierał się , żeby zagrano mu ,,Białą mewę „. Strasznie przy tym marudził . W końcu kupiłyśmy mu z Bogusią naszyjnik – nawleczone na rzemyk literki i plastikowa mewa między nimi . Tego roku wszyscy w Świnoujściu chodzili z takimi naszyjnikami ( plażowa moda ). Mąż Bogusi miał napis ,, Bierz mnie Rysiu! Wieczorami w ogródku rozpalaliśmy grilla . Piekło się na nim wszystko : szaszłyki , kiełbasę , kaszankę . Do tego piwo z lodówki . Młodzież o dziwo bawiła się w naszym towarzystwie dobrze . Ciepłe wieczory przy grillu, dnie na plaży, spacery , czego jeszcze można chcieć na wczasach ?
Któregoś dnia trafiliśmy na potańcówkę . Trochę dziwnie patrzono w lokalu na nas , szczególnie na Rysia z tym jego naszyjnikiem . Dopiero po jakimś czasie dotarło do nas , że jesteśmy w knajpce gdzie są sami Panowie . Rysiu dał drapaka , i tylko cały czas powtarzał : Bogumiło zachowuj się –byle jak , ale zachowuj się . A my tarzaliśmy się ze śmiechu . Odzywka tak się wszystkim spodobała , że biedna Bogusia nie miała chwili spokoju . Co by nie zrobiła słyszała chóralne –Bogumiło zachowuj się …Dwa tygodnie szybko minęły. Czas było wrócić do pracy . A tam na pytanie jak się bawiliśmy nie mogłam nic odpowiedzieć bo Bogusia zaraz krzyczała : milcz !!!  . Od tego czasu  u mnie w rodzinie jak ktoś chce zwrócić uwagę na czyjeś postępowanie to mówi : Bogumiło ! …a reszta krzyczy …zachowuj się , byle jak ale zachowuj się . Zupełnie nie rozumiem co w tym jest takiego zabawnego , ale bawi wszystkich , a to najważniejsze .

A z potraw które robiliśmy na grillu proponuję Szybkie szaszłyki z kiełbasy 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz