Pieczone kurczaki zawsze miały w naszej rodzinie ,, wzięcie ".Kiedy Daniel i Dominik ( moi synowie ) podrośli to nawet dwie sztuki kurczaków na obiad nie starczało . W końcu wpadłam na pomysł , żeby piec kurczaki z farszem . Którejś niedzieli zabrakło mi składników na farsz ( konkretnie tartej bułki ). Już chciałam zrezygnować kiedy zobaczyłam leżące na stole paluszki . Namoczyłam je w mleku, rozgniotłam , coś tam do nich dodałam i nadziałam kurczaki . Tak ,, rozmnożone " bardzo wszystkim smakowały . Szczególnie Dominikowi . Był gotów oddać siostrom białe mięso byle dostać farsz . A danie skwitował jednym zdaniem : Dobre te paluszki w brzuszku .A farsz na bazie paluszków na stałe wszedł do naszego jadłospisu .
Buniabaje
Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .
Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?
Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .
Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz