Przyjaciółka mojej Mamy Pani Krystyna była jak żywe tornado. Praca paliła się jej w rękach .Potrafiła : nastawić pranie, myć okna, smażyć pączki czy faworki i popijać kawę z moją Mamą. Pączki robiła fantastyczne. Usiłowała nauczyć Mamę jak się je robi. Szło to opornie. W domowym archiwum zachował się przepis zatytułowany ,,pączki Krystyny " i na tym koniec. Panie miały zwyczaj spotykać się na kawie przed wyruszeniem do pracy. Córka pani Krystyny - Joanna zwana Lalą miała w tym czasie manię podpisywania wszystkiego - jak to dziecko , które właśnie opanowało trudną sztukę pisania .Joanna było na meblach, ścianach, książkach, -wszędzie. Nie było na nią silnych. Lala szczęśliwa , że umie się podpisać - podpisywała. Tego dnia pani Krystyna przed poranną kawą upiekła pączki. Siedziała w kuchni z moją Mamą i opowiadała o przeprowadzonym remoncie. Mama podziwiała świeżo pomalowane ściany. Lala ,, pałętała " się . Ciągle coś chciała. Przeszkadzała w delektowaniu się kawą, pączkami i podziwianiu ścian. W końcu choleryczna z natury pani Krystyna postawiła córkę do kąta. Kawa została wypita. Lalę zwolniono z kąta. Kiedy stamtąd wyszła Mama usłyszała jęk pani Krystyny :,,Lala coś ty zrobiła !". Na ścianie pysznił się wyraźny podpis -Joanna . Tak to jest jak nad dziecko przedkłada się pączki.
Ale na poważnie. Coś z tym pisaniem po ścianach jest. Moje dzieciaki nagminnie rysowały po tapetach w swoich pokojach. Raz o mało co nie doprowadzili mnie do zawału. Pomalowali pół ściany i misia smalcem. Tłumaczyli się , że chcieli mieć taką ładną , błyszczącą tapetę jak u pani Korduli/ sąsiadka, która właśnie położyła sobie zmywalną /. A miś został pomazany żeby mu nie było smutno , że nie jest taki ładny- błyszczący. Zaraz mi się przypomniała pani Krystyna . Jęknęłam ,,Lala! coś ty zrobiła ! ". Moje pociechy nie zrozumiały. Żadna z ich lalek nie miała przecież z tym nic wspólnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz