Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

sobota, 30 lipca 2011

8- Mąż w kolejce




            Zachorowałam na nerki w najmniej odpowiedniej chwili  - wiosną 1983 roku. Obowiązki domowe spadły na męża. ja leżałam w łóżku z gorączką, a Kazik próbował zarządzać domem. Tylko, że pojawił się problem- zapasy w lodówce zaczęły się kończyć. Trzeba było zrobić zakupy. Trzy dni tłumaczyłam mężowi co na który odcinek kartki można kupić. Popatrz mówiłam : na ten odcinek - mielone, na tamten - wołowinę z kością, a tu jeśli się uda kurczaka. Nic do niego nie docierało. W końcu machnęłam ręką. Trudno ! Co kupi , to kupi. Nie miałam wyboru - dzieci muszą coś jeść. Poszedł. Wrócił po trzech godzinach. Zwlokłam się z łóżka pełna czarnych myśli. Co też mu wciśnięto ?Wyciągam : Schab, wołowinę z kością, żeberka, łopatka, wołowina na bitki, kurczaka, mielone, parówki, suchą kiełbasę, trochę szynki i baleronu. Stałam z rozdziawioną buzią. Nic mi się nie zgadzało. Ani rodzaj mięsa , ani jego ilość. Nie miał prawa zrobić takich zakupów na te kartki, które mu dałam. Zaczęłam pytać. Jak to było ? Wił się jak piskorz. W końcu dowiedziałam się prawdy. Stał w kolejce słuchając kobiet opowiadających sobie co zrobią na obiad. Jak już doszedł do lady to miał mętlik w głowie. Nic nie pamiętał z tego co go uczyłam. Położył kartki na ladzie i zakomunikował : żona jest chora, w domu czwórka dzieci, a on nie ma bladego pojęcia co miał kupić. cała kolejka ryknęła śmiechem . Sprzedawczyni popłakała się z radości i kładła na wagę co lepsze mięso zupełnie nie zwracając uwagi na kartki. Obiad był ekstra, wg przepisów , które mąż podsłuchał w kolejce. Szkoda tylko , że już nigdy więcej nie dał się namówić na takie zakupy, A przecież mógł iść do innego sklepu.
Ugotował wtedy :

Kapuśniak z karmelizowaną cebulką 

   i

Żeberka wieprzowe  panierowane 

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz