Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

wtorek, 13 sierpnia 2013

45.,,Jak dobrze mieć sąsiada …” !


Mój były sąsiad Franek –złota rączka , notorycznie szuka pracy . Obiektywnie trzeba stwierdzić , że to szukanie sprowadza się do tego , że biega od firmy do firmy gromadząc pieczątki potwierdzające brak możliwości zatrudnienia w tej firmie. Nie bardzo rozumiem sposób na życie Franka , bo jest przecież  pracowity  . Cierpi tylko na niezrozumiałą dla mnie awersję do stałego zatrudnienia. Dorabia sobie ten mój sąsiad podejmując się różnych prac wśród znajomych . A to kran naprawi . To ściany pomaluje .Wyniesie starą pralkę i podłączy nową . A od wczesnej wiosny pomaga co starszym sąsiadom w pracach ,, rolnych „. Kopie i grabi wszystkie ogródki działkowe w okolicy . Za to kiedy zaczyna się sezon Franek prócz gratyfikacji finansowych , dostaje za swoją pracę część plonów z działek. Z jakichś sobie tylko wiadomych powodów ( może z wdzięczności za notoryczne częstowanie papierosami ) , za każdym razem kiedy Franuś wraca z działki obdarowany owocami lub warzywami puka do moich drzwi i melduje : Sąsiadko-dostałem śliwki , sąsiadka weźmie sobie połowę . Usiłowałam odwdzięczyć się za te podarunki . Usłyszałam na to  , co też sąsiadka sobie myśli , ja z dobrego serca daję .Obdarowywana cały sezon wszelką zieleniną doczekałam wysypu kabaczków i cukinii. To już było istne szaleństwo. Okazało się , że większość posiadających działki wysiała kabaczki, cukinie i dynie . A one obrodziły w takich ilościach , że pół dzielnicy można obdarować . Franuś przynosił co drugo dzień . Już wszystko z nich robiłam . Placki z kabaczka, placki z cukinii, kabaczki w zupie jarzynowej , pikle, leczo , w końcu kabaczki faszerowane we wszelkich możliwych sosach, cukinie faszerowane, zupę krem z cukinii, placki z cukinii, zupę z dyni . Nawet zamrozić faszerowane kabaczki czy cukinię w sosie można .Przeprowadziłam się .Nie mam już tak uczynnego sąsiada . I tylko kiedy kupuję na rynku kabaczki lub cukinię czy dynię , a potem gotuję je - podśpiewuję sobie ,, ..Jak dobrze mieć sąsiada , jak dobrze mieć sąsiada …”

A inne przepisy na warzywa które podrzucał nam Franek znajdziecie tu:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz