Naprawdę dobra herbatka, dobrze zaparzona wprawia w dobry nastrój.Mój Tata miał w sobie coś z Gałczyńskiego , Witkacego , Boya. Taka niespokojna dusza. Miotał się w codzienności. Malował, kontemplował przyrodę, oddawał się rozkoszom stołu i co tu dużo mówić kieliszka też. Chyba urodził się nie w tym miejscu, nie w tym czasie. Taki człowiek Renesansu. Po za skłonnościami do napojów procentowych miał jeszcze jedno wspólne z Gałczyńskim. Zamiłowanie do dobrej herbaty. Zresztą wyniósł to z domu , bo Buleńka celebrowała parzenie herbaty. Wtedy jeszcze nie było tych tzw ,, herbatek na smyczy ". Były liściaste .W zdecydowanej większości ludziom jest obojętne jaką herbatę piją. Słabą albo mocną. ,,Na smyczy " lub parzoną. Zaparzaną w szklance lub czajniczku w którym esencja stoi cały dzień. Makabra ! Moi znajomi już wiedzą : Grażyna pije tylko dobrą, dobrze zaparzoną herbatę. Jak takiej nie ma wolę nie pić nic. Buleńka /Prababcia / i Tata nauczyli mnie celebrować parzenie herbaty. Jest w tym coś z uwielbienia jakim otaczają herbatę Chińczycy i Japończycy. Ten ,, boski " napój wymaga pietyzmu. Kiedy jeszcze pracowałam , zwyczajem było , że jak przychodzili zwierzchnicy na kontrolę - to najpierw kierowano ich do mnie, a ja parzyłam herbatę. Do wyboru - do koloru. ,, Hawajski sen " , po angielsku, cytrynową , Earl Grey, malinową, brzoskwiniową, mieszankę czarnej i wiśniowej, z kwiatów hibiskusa itp. , itd. Pili. Smakowało. Była gwarancja , że wprawię ich w dobry nastrój. Utarło się powiedzonko : ,, Dobra herbatka wypita - dobra kontrola i kwita ". Coś w tym było .
Przepisów na dobre herbatki szukajcie w moich przepisach na Herbaty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz