Buniabaje

Wszystko kojarzy mi się z kuchnią i gotowaniem .

Zauważyłam , że co raz więcej historyjek które opowiadam zaczyna się tak : ,, jak moje wnuki były małe " albo ,,pamiętam ,że zaraz po ślubie ".Ciekawe o czym to świadczy ?

Spisuję te wszystkie rodzinne przypadki kulinarne - te bieżące i te które opowiadały Prababcia i Babcia . I tak powstają ,, Buniabaje " każda z morałem czyli przepisem na potrawę wokół której się rozwijała .

Może dzięki tym zapiskom przetrwają nie tylko rodzinne tradycje kulinarne ale i ulotne wspomnienia o tym co kto kiedy gotował , jadł , przypalił .I wnuki swoim wnukom zamiast bajki na dobranoc przeczytają takie ,, Buniabaje " o sobie albo Praprababci .

sobota, 30 lipca 2011

1-Dziecko Krasuli


Nie wiem jak moja siostra cioteczna Hania to robi ? Ja wymyślam co raz to nowe zestawy potraw na rodzinne imprezy , cuduję z dekoracjami , po nocach wertuję przepisy – i co ? Hania robi mi co roku ,, taki numer „ . Po prostu wpędza mnie w kompleksy . Popisowe danie Haneczki to Duszona cielęcina z ziemniakami  i Czerwona kapusta gotowana .Co tu mówić ? Najwspanialsze dania chowają się przy tej cielęcinie . A ona jeszcze twierdzi , że to zupełnie proste . No pewnie ! Już jej wierzę . A dlaczego nazywam tą jej cielęcinę ,, Dziecko Krasuli „ A to już jest zupełnie proste . Kiedyś na takie imieniny pojechał ze mną do Hani Dominik ( mój młodszy syn ) , który miał wtedy 4 latka. Zaciekawiony tym co stoi na stole zaczął zadawać pytania.
A to co ? – ziemniaczki .
A to co ? – kapustka .
 A to co – cielęcina .
 A co to jest cielęcina ? – to takie mięsko .
 A jakie mięsko ? – z cielaczka.
 A kto to jest cielaczek ? To taka mała krówka .
 A to dzidziuś krówki ? Tak !
Ja nie będę jeść  dzidziusia krówki ? Pas !!! Dominik zjadł ziemniaczki  z sosem ( kapusty też nie chciał – bo jakaś taka inna ).Reszta pałaszowała , aż im się uszy trzęsły. Jak dziś przypominam synowi przy okazji pojawienia się na stole cielęciny , że on przecież dzidziusia krówki nie jada – to tylko łapie za półmisek i krzyczy, że on nawet Krasulę zje jak będzie tak pachnieć . Fakt – wegetarianinem to mój syn nie jest . A następne pokolenie dziwnie patrzy na Wujka jak czasami prosi : ,, Mamcia upiecz Dziecko Krasuli „. Upiekę a co mi tam . Jak kupie to upiekę . Tylko zawsze mam dylemat czy ta cielęcina u Hani smakuje mi lepiej dlatego , że to nie ja stałam przy garnkach ? Czy ona po prostu lepiej niż ja przyrządza ? Przecież piekę mięso dokładnie według jej przepisu .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz